Serbia, Belgrad

podróży ciąg dalszy

29 kwietnia 2006; 883 przebytych kilometrów




belgrad



5:00 Opuszczamy Polskę. Pa pa.

5:45 Na granicy czesko - słowackiej. Nikt się do naszego autokaru nie pokwapił, kazali nam jechać i już. Niesamowite! ;)

7:00 Wspinamy się serpentynami w Tatrach słowackich. Jak pięknie! Szczyty toną we mgłach. I my chwilami też. Widoki cudne, ale... trochę strach, bo pod nami przepaście!

9:00 Postój w jakiejś knajpie. W sumie nie mam ochoty już od samego początku wydawać kasy. Mam jeszcze całą siatkę jedzenia.

10:00 A jednak skusiłam się na hranulky :)

11:00 Na granicy słowacko - węgierskiej. Jak tu pięknie! Kwitną już bzy! I kasztany! I rzepak! Pełno polanek z porozrzucanymi mleczmi. Jakże moje oczy są po zimie spragnione takich widoków!!!

12:00 Przejeżdżamy przez Budapeszt. Przypominają mi się od razu te czasy sprzed (już!) siedmiu lat.

16:00 Jesteśmy już w Serbii. Tu mnie jeszcze nigdy nie było :) Na granicy wszyscy się cieszyli, że dostaniemy pierwsze pieczątki w paszportach :) Słuchamy serbskiego radia. Piosenki przypominają mi płytkę, którą Wojtek mi przywiózł z Bułgarii... Ładny język. Kraj też piękny. Wszędzie, jak okiem sięgnąć, pola. A na nich praca wre, pełno traktorów. Niektóre pola zielenią się falującym na wietrze, młodym zbożem. I słonko nadal świeci. Cudnie!

18:00 Nadal w Serbii. W dali mijamy małe miasteczka z ładnymi kościółkami. Szkoda, że nie możemy ich zobaczyć z bliska. Mijamy też odosobnione gospodarstwa. Takie osady, nawet bym powiedziała. Kilka budynków wsród drzew, a dookoła szczere pola. Niektóre z nich opuszczone. Właśnie przejechaliśmy ponad Dunajem! Najdłuższym ponoć mostem, jaki nad tą rzeką zbudowano. Amerykanie ponoć próbowali go trafić i ani razu im się nie udało :) Rzeka wylała. Podtopiła wiele drzew, ale też kilka domów. Spotykamy co chwilę Zastavki! Nic dziwnego, w końcu to ich ojczyzna :)

19:00 Belgrad. Pierwsze skojarzenie, kiedy słyszę tą nazwę, to wojna (niestety). Co mnie zaskoczyło, to na przedmieściach całymi kilometrami ciągnące się nowo budowane domy. Bloki też, ale głównie jednorodzinne. Dobrze, szkoda tylko, że dopiero teraz. Widzieliśmy z daleka stare miasto. Kurcze, najchętniej bym tu wysiadła na kilka godzin, chciałabym spotykać ludzi na ulicach, posłuchać języka, połazić ulicami...

23:00 Góry Serbsko Wschodnie. Niesamowite! Czemu musi być ciemno?! Droga tak wąska, że stoimy, by przepuścić tiry jadące z naprzeciwka (które ocierają się prawie o nas z jednej strony, a z drugiej o skały). Po lewej pną się pionowo w górę skały, po prawej przepaść, na której skraju stoimy. Może i lepiej, że jest ciemno? Jedziemy tunelami wydrążonymi wprost w skałach. Z drogi podnosi się pył i wygląda to niczym w filmie sf, z przodu na granicy widoczności czerwone światła jadącego przed nami pojazdu. Jak ja bym chciała to zobaczyć w dzień!